Przez ostatnie dni pobytu w Kijowie jakoś nie było mi po drodze z blogiem, dlatego ten odcinek piszę już po powrocie do kraju-raju.
Pogoda wcale nie zachęcała do spacerów - lodowaty wiatr i temperatura w okolicach -4 ale co to dla nas ;-) Poszliśmy zwiedzać Ławrę Piczerską.
Największe wrażenie zrobiły na mnie tzw: dalekie pieczary. Pomijając to, że to taki wielki grobowiec, to dźwięki jakie wydawali ludzie, którzy "oczyszczali swoją duszę", były co najmniej dziwne...
Oprócz Ławry, sporą atrakcja było kijowskie metro. W samych pociągach było tak sobie:
Za to głębokość, na której są położone niektóre stacje robiła wrażenie, zwłaszcza, gdy przyszło do wyjazdu schodami ruchomymi:
Kolejną rzeczą, która rzuca się w oczy to ilość pomników. Co krok jest popiersie jakiegoś kogoś, który zrobił pewnie wielkie coś. Wart wymienienia jest na pewno pomnik ofiar wielkiego głodu:
oraz jakiś inny, który po prostu fajnie wyglądał:
I na koniec, jeszcze jedna fotka zrobiona na alei Chreszczatyk, która to ulica w weekend zmienia się w jeden wielki deptak:
Z Kijowa nadawał dla Państwa - Ziutek (foto).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz