poniedziałek, 14 lutego 2011

@Kiev (odcinek 3, ostatni)

Przez ostatnie dni pobytu w Kijowie jakoś nie było mi po drodze z blogiem, dlatego ten odcinek piszę już po powrocie do kraju-raju.
Pogoda wcale nie zachęcała do spacerów - lodowaty wiatr i temperatura w okolicach -4 ale co to dla nas ;-) Poszliśmy zwiedzać Ławrę Piczerską.
Największe wrażenie zrobiły na mnie tzw: dalekie pieczary. Pomijając to, że to taki wielki grobowiec, to dźwięki jakie wydawali ludzie, którzy "oczyszczali swoją duszę", były co najmniej dziwne...
Oprócz Ławry, sporą atrakcja było kijowskie metro. W samych pociągach było tak sobie:


Za to głębokość, na której są położone niektóre stacje robiła wrażenie, zwłaszcza, gdy przyszło do wyjazdu schodami ruchomymi:

Kolejną rzeczą, która rzuca się w oczy to ilość pomników. Co krok jest popiersie jakiegoś kogoś, który zrobił pewnie wielkie coś. Wart wymienienia jest na pewno pomnik ofiar wielkiego głodu:


oraz jakiś inny, który po prostu fajnie wyglądał:

I na koniec, jeszcze jedna fotka zrobiona na alei Chreszczatyk, która to ulica w weekend zmienia się w jeden wielki deptak:

Z Kijowa nadawał dla Państwa - Ziutek (foto).

niedziela, 6 lutego 2011

@Kiev (odcinek 2)

Korzystając z tego, że pogoda nieco złagodniała, wybraliśmy się na przechadzkę po Kijowie. W zasadzie to 2 przechadzki, jedną wieczorem drugą w dzień.
Wrażenia można podsumować słowami Siary: "mają rozmach s.......". Na każdym kroku widać, że budowniczym przyświecała WIĘKSZA myśl.
Kolejną rzeczą, która przykuwa uwagę jest olbrzymi kontrast miedzy różnymi kawałkami miasta.
W poprzednim wpisie widać dość przeciętnej urody zabudowę, o tramwajach nie wspominając ;-)

Motoryzacyjnie jest dość spore urozmaicenie:

Jednak idąc w kierunku centrum, można napotkać obrazki wyglądające niemal jak z fotek z NY czy innego Londynu.

Pomijając takie drobiazgi, jak rysowanie drogowskazów w takiej postaci:
najbardziej rzuciło mi sie w oczy, że w każdej budzie, gdzie można kupić coś do picia, oprócz coca coli jest piwo:

sobota, 5 lutego 2011

@Kiev

No i dostało mi się - wycieczka pracownicza do Kijowa.
Pierwsze wrażenie - wielkie miasto. Kolejne wrażenie - taka Nowa Huta tylko bardzo mocno wyskalowana w górę - styl zabudowy (w sensie ponurych, szarych budynków) dokładnie taki sam.
Poniżej 2 widoczki z okna hotelowego.



Zjawiska drogowe to kolejny kawałek wrażeń. O ile sam nie miałem okazji prowadzić samochodu w Kijowie (bo pewnie bym już nie żył), to sporo ciekawych rzeczy można zobaczyć.
Np. sposób skręcania w lewo na dość dużym skrzyżowaniu:


Oczywiście, dla ułatwienia są też tramwaje, których wygląd raczej skłania do zastanowienia, kiedy się rozlecą:


Na koniec pierwszej części foto wrażeń z Kijowa, coś na ząb. Jakby ktoś kiedyś szukał sushi baru, tak to wygląda pisane cyrylicą: